Khorinis-biblioteka uniwersum

Awatar użytkownika
wardasz
Senatorium Imperialis
Posty: 157
Rejestracja: 16 lip 2017, 23:54

Khorinis-biblioteka uniwersum

#1

Post autor: wardasz » 14 sie 2017, 19:09

[Obrazek Przez ostatnią dekadę miasto Khorinis systematycznie się bogaciło, a jego znaczenie rosło dzięki pośrednictwie w transporcie magicznej rudy wydobywanej w Górniczej Doliny z wyspy na kontynent i zapasów dla skazańców przewożonych z przeciwną stronę. Dodatki w postaci lasów obwitych z zwierzynę i żyznej gleby zmieniły niewielki port w jedno z największych miast królestwa. Jednakże Kilka miesięcy temu z nieznanych przyczyn bariera okalająca Górniczą Dolinę prysła rozpoczynając serię wydarzeń, które doprowadziły miasta na skraj upadku. Zamknięci pod barierą skazańcy ruszyli ku przełęczy oddzielającej dolinę od reszty wyspy. Niewielki garnizon pilnujący przełęczy został momentalnie wymordowany, a nim straż miejska zdołała przedsięwziąć cokolwiek, bandyci rozleźli się po okolicy, grabiąc i plądrując. Drogi i bezdroża na wyspie stały się niebezpieczne, kupcy bali się wychylić nosa poza mury miejskie, łowcy niechętnie wchodzili do lasu. Równocześnie ustał handel morski, zarówno z braku towaru do wymiany (bez skazańców kopalnie w dolinie przestały pracować), jak i ze względu na porażki floty królewskiej w starciach z orkami. Niedługo potem na wyspę przybyli paladyni, elitarny oddział pod dowództwem Lorda Hagena z misją dokonania czegoś w Górniczej Dolinie. Część z nich została w mieście, przejmując władzę nad całą wyspą, część ruszyła przez przełęcz do doliny, gdzie napotkała liczne orkowe oddziały. Straż miejska, zmuszona do zdobycia jakoś żywności do miasta, zaczęła systematycznie podnosić podatki, co doprowadziło do buntu Onara, pana ziemskiego będącego posiadaczem 3/4 ziem uprawnych na wyspie, która stanęła na krawędzi wojny domowej. Jakby tego było za mało, pojawiły się plotki (negowane przez paladynów) o pojawieniu się w Górniczej Dolinie smoków.
Czas mijał, a sytuacja powoli stawała się coraz gorsza. Brakowało żywności, część mieszkańców została porwana w tajemniczych okolicznościach, bandyci i dzikie bestie niemal nie pozwalały opuszczać miasta. W dodatku na drogach pojawili się magowie w czarnych szatach, których prosty lud uznał za początek końca. Morderstwo dokonane przez nieznanego sprawcę (początkowo obwiniano za to jednego z najętych przez Onara zbirów, jednak został on uniewinniony) w biały dzień na jednym z paladynów było ostatecznym sygnałem, że cała wściekłość mrocznego boga skupiła się na wyspie. Brak jakichkolwiek wieści z Górniczej Doliny zdawał się to potwierdzać. Nawet wiadomość, że paladyni zabili wszystkie smoki w Górniczej Dolinie (mimo że jeszcze dzień wcześniej twierdzili, że one nie istnieją) nie poprawiła nastrojów, podobnie jak wieści o planowanym opuszczeniu miasta przez pozostających w nim paladynów-odebrano to za sygnał o złym obrocie spraw w dolinie.

Historia, czy może jej prolog, wstęp, pierwszy akt zaczyna się gdy niezdolny nawet do przedstawienia się, a mimo to obracający orkowe zastępy w popiół arcymag ognia zarekwirował "Esmeraldę" i z grupą nie do końca znanych oraz niezbyt szanowanych i niezbyt godnych zaufania osobników popłynął w niezbyt znanym kierunku. Kilka dni później miasto opuścili także paladyni, z lordem Hagenem na czele, pozostawiwszy w mieście tylko sześciu członków bractwa, w tym lorda Andre-nowego PO gubernatora wyspy. Oficjalnym powodem była konieczność wsparcia oddziałów kapitana Garonda, które po pokonaniu smoków okazały się zbyt osłabione by rozbić orkowe armie w Górniczej Dolinie. Tydzień po po wyruszeniu przysłali wieści, informując że pojawią się na przełęczy aby odwieźć wydobytą rudę i że proszą o pomoc w starciu z orkami, którzy ponownie zajęli przełęcz. Przygotowując się do starcia, Andre zdołał dogadać się z Onarem, kończąc bunt i zawierając rozejm z najemnikami, po czym połączony oddział paladynów, najemników i straży miejskiej stawił się na przełęczy. Tam równoczesny atak z dwóch stron rozbił orkowe oddziały, po czym przekazano zapasy, rudę (cztery skrzynie, które potem trafiły do miasta) oraz wymieniono kilku żołnierzy (ranni z oddziały Hagena trafili do miasta, zastąpieni wypoczętymi paladynami z miasta). Po tym wydarzeniu Hagen powrócił do doliny. Był to ostatni kontakt z jego oddziałami.
Tydzień po spotkaniu na przełęczy stało się oczywiste, że Hagen nie powróci. Zamiast niego przez przełęcz przeszło kilku orkowych zwiadowców. Mimo że zostali błyskawicznie pokonani przez paladynów pilnujących wrót oraz najemników, wzbudzili panikę na farmach, a także w mieście, do którego informacja dotarła zadziwiająco szybko, wręcz szybciej niż biegłby posłaniec z przełęczy. O ile najemnicy szybko uspokoili farmerów, to w mieście dopiero pomoc Myxira pozwoliła paladynom uspokoić tłum i podjąć jakiekolwiek konkretne działania. W mieście zarządzono awaryjną mobilizację, większość paladynów ruszyła ku przełęczy, kupcom zarekwirowano całą możliwą broń i pancerze. Także na farmach rozpoczęły się gorączkowe przygotowania, część farmerów tymczasowo przyjęto do najemników, reszta rozpoczęła trening bojowy uzbrojona w jedynie w lagi i pałki. Następnego dnia w mieście pojawili się magowie wody, a po kłótni Saturasa z Wulfgarem (który pod nieobecność Andre, który ruszył ku przełęczy, sprawował władzę w mieście) także spora grupa nieznanych nikomu osób o mordach oprychów.
Tymczasem na przełęczy co kilka godzin oddziały orków szturmowały pozycję najemników i paladynów przy przełęczy. Każdy atak był silniejszy, jednak przybywało także obrońców, coraz lepiej umacniano pozycję. Po trzech dniach jednak dysproporcja sił stała się tak duża, że kolejny atak przerwał linię obrony. Obrońcy rozpierzchli się, część zbiegła na farmę, gdzie rozpaczliwie starano się zorganizować jakąś obronę, reszta udała się w kierunku gospody Orleana. Orkowie skupili się na farmie Onara, gdzie doszło do bardzo krótkiej bitwy i rzezi, dzięki czemu grupa przy gospodzie zdołała przeorganizować się i wycofać w okolice farmy Akila. Orkowie tymczasem forsownym, w dużej mierze nocnym marszem przeszli przez lasy i góry na północy, mijając słoneczny krąg i trafiając w okolicę latarni morskiej, gdzie zostali dostrzeżeni przez myśliwego Nicklasa. Tylko jego bystrość umysłu i szybkie nogi uratowały oddział Andre przed okrążeniem, ewakuowane wojska ledwo zdołały schronić się w mieście nim orkowe legiony zeszły z gór, odcinając miasto od reszty wyspy.
Pierwszy szturm orkowie wyprowadzili z marszu, błyskawicznie rozbijając bramę. Jednak na placu targowym zdołano powstrzymać napór wroga. Następnie orkowie spróbowali przejść wzdłuż muru ku południowej bramie, aczkolwiek część obrońców błyskawicznie przemieściła się na wąskie półki i urwiska skalne, gdzie zmuszeni do szturmowania w wąskim przejściu, ostrzeliwani z dwóch stron przeciwnicy musieli odstąpić. Do końca dnia nie doszło do kolejnych ataków, podobnie w nocy, dzięki czemu Andre miał okazję uporządkować obronę. Także Saturas wykorzystał ten czas, przedstawiając zarówno swych nowych pomocników, jak i plan działania. Okazało się że nieznajomi to piraci Grega oraz bandyci z koloni karnej, skupieni wokoło Thorusa. Obie grupy zostały uniewinnione przez Andre za pomoc w walkach na przełęczy oraz (w przyszłości) w obronie miasta. Następnie Saturas zaproponował ewakuację drogą morską na nieznaną część wyspy całego miasta, aczkolwiek nie zostało to wielce entuzjastycznie przyjęte, zwłaszcza przez Andre, chcącego bronić miasta do końca. Część mieszkańców podjęła jednak decyzję o ewakuowaniu się.
Przez następny tydzień obrońcy odpierali szturm za szturmem zarówno przez wschodnią bramę, jak i na drodze prowadzącej do bramy południowej. Mimo początkowych obaw piraci i bandyci nie powodowali problemów i dzielnie stawali w obronie miasta, niejednokrotnie płacąc najwyższą cenę. Przywieźli także sporo broni, poprawiając uzbrojenie naprędce sformowanych milicji chłopskich i mieszczańskich. Korzystając zarówno z ich łodzi, jak i rybackich żaglówek wywieziono magiczną rudę, część zasobów, część mieszkańców, głównie kobiety i dzieci. Na farmie Lobarta w przyspieszonym tempie kończono żniwa.
Po wielu wygranych potyczkach ósmego dnia oblężenia napór orkowych wojsk na oddziały poza murami przełamał obronę, co spowodowało utratę farmy Lobarta. Orkowie błyskawicznie wyłamali bramę miejską i wdarli się do miasta. Zawalenie części domów na ulicy rzemieślników zatrzymało szturm w dół miasta, aczkolwiek orkowie opanowali większą część dolnego miasta, następnie po kilku szturmach wdarli się także do górnej dzielnicy. Kilka godzin później zdobili koszary i wdarli się do portu, rozpoczynając rzeź. Wielu mieszkańców zginęło, wielu starało się uciec drogą morską, często wpław, wielu także uciekało z portu w górę głównej ulicy, do dolnego miasta. I tam doszło niemalże do cudu, do cudownej w skutkach pomyłki-na ulicy rzemieślniczej nie było orków. Garstka uciekinierów uszła z miasta przez południową bramę, przeszła pod murami i dotarła do opuszczonej, ale nie zniszczonej farmy Akila, gdzie postanowiła przenocować.

ODPOWIEDZ